niedziela, 7 sierpnia 2016

Ezechiela 33: 21

„Stało się jedenastego roku, w dziesiątym [miesiącu], piątego [dnia] miesiąca naszego wygnania, że przybył do mnie uchodźca z Jerozolimy, mówiąc: Miasto zostało zdobyte.”

Miasto zostało zabite

Doszliśmy do przełomowego, kulminacyjnego fragmentu Księgi Ezechiela. Księga ta dzieli się na dwie części, na dwa okresy, okres przed i po upadku Jerozolimy.

Pierwszy wiersz dostarcza tłumaczom pewnych problemów co do daty tego wydarzenia. Biblia Warszawska, Gdańska, KJV, Wujka piszę, że uchodźca, niedobitek, przybył do Ezechiela „w dwunastym roku naszego wygnania”, natomiast Biblia Poznańska i Tysiąclecia podaje, że działo się to w jedenastym roku wygnania. Zauważyłem, że ogólnie istnieje rozbieżność co do dat tamtych wydarzeń. Nie jestem historykiem, więc nie podejmę tematu podania właściwej daty upadku Jerozolimy. Chciałbym bardziej skupić się na atmosferze tamtych tragicznych wydarzeń. Pomijając szczegóły tej niezgodności musimy wiedzieć, że zbieg nie przybył następnego dnia po upadku Jerozolimy. Podróż z Jerozolimy do Babilonu, śmiało możemy powiedzieć, że trwała około roku. Była to trudna wędrówka, zwłaszcza dla zbiega.

Chciałbym zwrócić teraz uwagę na hebrajskie słowo ‘nakah’, które oznacza; zabić, zamordować. Dosłowne tłumaczenie tego co powiedział zbieg brzmi; Jerozolima została zabita, zamordowana. To bardziej oddaje atmosferę tamtych wydarzeń. To nie było jedynie zdobycie miasta, jedno z wielu jakie wówczas zdobywano. Z chwilą zdobycia Jerozolimy i spalenia Świątyni coś ważnego w historii ludu wybranego umarło. Tu nie ważne były kamienie, spalone domy i rzeczy. Ważniejszy był los ludzi, los idei ludu Bożego, który popełniając wiele obrzydliwości, żyjąc w fałszywym poczuciu bezpieczeństwa  łudził się do końca, że zwycięstwo bez Boga, lub z ułudą obecności Bożej jest możliwe. W dniu zdobycia miasta umarła ta fikcja, to oszukiwanie samych siebie. Umarła fałszywa nadzieja.

Jerozolimę mordowano wiele lat, najpierw zabijali ją sami jej obywatele tym, że oddalali się od Boga i nie chcieli się nawrócić. Teraz ostatecznego mordu na mieście dokonało wojsko Nabuchodonozora.

Oblężenie Jerozolimy prorok zapowiadał wcześniej. Wołał, ale nikt go nie słuchał. Jerozolima i Świątynia były wartościami nieutracalnymi.

"A ty synu człowieczy, weź sobie cegłę, połóż ją przed sobą i wyrysuj na niej miasto Jeruzalem, i rozpocznij jego oblężenie: Zbuduj przeciwko niemu szańce, usyp przeciwko niemu wał, rozłóż przeciwko niemu obozy i postaw wokoło niego tarany. Potem weź żelazną płytę i postaw ją jako mur żelazny pomiędzy sobą a miastem; i skieruj swoje oblicze w jego stronę, jakby było oblężone, jakbyś ty je oblegał. To będzie znakiem dla domu izraelskiego." Ezechiela 4:1-3

"Dlatego tak mówi Wszechmocny Pan: Jak wśród drzew leśnych drzewo winogradu wydałem na pastwę ognia, Tak też wydałem mieszkańców Jeruzalemu. I zwrócę swoje oblicze przeciwko nim: Wyszli z ognia, lecz ogień ich strawi, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy zwrócę swoje oblicze przeciwko nim, I kraj przemienię w pustkowie, ponieważ dopuścili się niewierności - mówi Wszechmocny Pan." Ezechiela 15:6-8

Ob
lężenie Jerozolimy trwało około dwóch lat. To był trudny do opisania, dramatyczny i ciężki okres w życiu mieszkańców Jerozolimy. W mieście panował głód, brakowało wody i jedzenia. Niektóre źródła podają, że w tym czasie w mieście szalała jakaś epidemia, wywołana brudem i wycieńczeniem organizmu. Głód był straszny, do tego stopnia, że dochodziło do aktów kanibalizmu. Czytamy o tym w Trenach Jeremiasza; „Tkliwe zwykle kobiety własnymi rękami gotowały swoje dzieci; te służyły im za pokarm w czasie zagłady córki mojego ludu.” Treny 4:10

Opis tamtych tragicznych wydarzeń znajdujemy w 2 Ks. Królewskej 25:1-11

„I miasto było oblężone aż do jedenastego roku panowania króla Sedekiasza. Dziewiątego dnia tego miesiąca, gdy wzmógł się głód w mieście i nie stało już chleba dla prostego ludu, zrobiono wyłom w murze miasta i król oraz wszyscy wojownicy uciekli w nocy bramą między dwoma murami obok królewskiego ogrodu, podczas gdy Chaldejczycy jeszcze otaczali miasto, i skierowali się w stronę puszczy. (…) W piątym miesiącu, siódmego dnia tegoż miesiąca, a był to dziewiętnasty rok panowania króla Nebukadnesara, króla babilońskiego, przybył Nebuzaradan, dowódca gwardii przybocznej, dworzanin króla babilońskiego, do Jeruzalemu. I spalił świątynię Pana, dom królewski i wszystkie domy w Jeruzalemie, wszystkie duże domy spalił ogniem, wszystkie zaś mury otaczające Jeruzalem zburzyło całe wojsko chaldejskie, które było przy dowódcy gwardii przybocznej, resztę ludu zaś, która jeszcze pozostała w mieście, i tych, którzy zbiegli do króla babilońskiego oraz resztę pospólstwa uprowadził Nebuzaradan, dowódca gwardii przybocznej do niewoli.”

Bardziej szczegółowy opis oblężenia Jerozolimy znajdujemy w Dziejach Izraela Józefa Flawiusza.

„A Babilończyk z wielką energią i zapaleni szturmował do Jerozolimy. Na wielkich wałach pobudował wieże, dzięki którym mógł spędzać nieprzyjaciół z murów: wokół całego miasta wzniósł mnogie szańce, wysokością równe murom. W oblężonych jednak nie upadał duch i odwaga: nie mógł złamać ich ani głód. ani zaraza, bo chociaż uciskały ich te dwie klęski, serca mieli pełne wojennego męstwa. Nie przeraziły ich zręczne zabiegi nieprzyjaciół, ich machiny oblężnicze. przeciwnie — sami również wymyślili sobie machiny, by przeciwdziałać nieprzyjacielskim, tak że walka między Babilończykami a ludem jerozolimskim polegała całkowicie na przemyślności i inteligencji: jedni uznali, że w taki sposób łatwiej uda im się zdobyć miasto, obrońcy zaś całą nadzieję ocalenia pokładali tylko w upartym i niestrudzonym wymyślaniu sposobów, którymi mogliby udaremnić działanie machin nieprzyjacielskich. Tak opierali się szturmom przez osiemnaście miesięcy, aż wyniszczył ich głód i pociski miotane przez wrogów z wież."

A król babiloński posłał do Jerozolimy swego wodza Nabuzardanesa /Nabuzardana/, by złupił świątynię: przykazał mu także spalić zarówno świątynię, jak i pałac królewski, a petem całe miasto obalić w gruzy i przesiedlić ludność do Babilonii. Przybywszy tedy do Jerozolimy w jedenastym roku panowania Sachiasza /Sedecjasza/. Wódz ograbił świątynię: zabrał złote i srebrne naczynia Boże, wśród nich ową wielką miednicę, którą niegdyś postawił Salomon, a nawet złupił spiżowe kolumny wraz z głowicami oraz złote stoły i świeczniki. Gdy już wszystko to wyniósł, podpalił świątynię: stało się to w porze nowiu piątego miesiąca jedenastego roku panowania Sachiasza /Sedecjasza/. a osiemnastego roku panowania Nabuchodonozora. Potem zaś spalił pałac królewski i zburzył miasto. — Świątynia spłonęła po czterystu siedemdziesięciu latach, sześciu miesiącach i dziewięciu dniach od czasu jej wybudowania (…) A ów przysłany przez króla babilońskiego wódz. który zburzył Jerozolimę i wysiedlił ludność, pojmał także arcykapłana Sarajasza i następnego po nim w hierarchii kapłana Sefeniasza /Sofoniasza/ oraz dostojników sprawujących pieczę nad świątynią (było ich trzech), rzezańca. który dowodził ciężkozbrojnymi, siedmiu przyjaciół Sachiasza /Sedecjasza/, jego sekretarza i jeszcze sześćdziesięciu innych dostojników. Wszystkich tych mężów wraz ze złupionymi naczyniami postawił przed obliczem króla w syryjskim mieście Salabata /Ribla/. Arcykapłanowi i dostojnikom kazał król od razu obciąć głowy, a wszystkich innych jeńców, wśród nich spętanego Sachiasza /Sedecjasza/, zabrał ze sobą do Babilonu: uprowadził tam również arcykapłana Josadakosa /Josedeka/, syna arcykapłana Sarajasza, którego zabił Babilończyk — jak wyżej podaliśmy — w syryjskim mieście Arabata /Ribla/.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz